Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ki zamieniają!“ Ja się wtedy zaśmiał, bo ja dobrze jej nie zrozumiał, bo ja to wszystko przeczytał, co ona zostawiła, jak ja zaczął myśleć... jak ja ciebie poznał, to ja pojął. A ja Awrumel, krukiem nie chcę być, bo kruk to może serce i oczy słabszemu wydziobać.

AWRUMEL.

A ty co robić będziesz na świecie, Jojne? I ja nie chciał krukiem być, ja się nie kłopotał ani o zrobienie grosza, ani o zarobki, ja tylko wiersze pisał na trzy języki — i co się ze mną zrobiło? Belfer, podbelfer nawet.

JOJNE.

Ale ty, Awrumel, pisał piękne książki — ty ułożył to, co myślał, w słowa.

AWRUMEL.

O! (wyjmuje z zanadrza maleńką, potarganą książkę w żółtej oprawie). Jak mnie w grób kłaść będą, niech mi te moje wiersze pod głowę włożą (czyta): Pieśń o Sjonie... Sionslied! Nocami pisałem, wydałem w Drohobyczu za własne pieniądze, com uzbierał ciężką pracą. Ja melodje dobrał — z oper — tak, z oper, co ja słyszał, jak śpiewali.

(Porywa drżącym głosem, nuci z początku cicho, później głośniej strofkę na melodję: „Szumią jodły“. Jojne usuwa się na ławkę dziecięcą i łka na niej cicho. Gdy Awrumel skończył, Jojne mówi jakby sam do siebie).