Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
SZMUL
(pokazując się w oknie).

Ja powiem Chaimowi, co jaśnie pan mu werszki dał. On jutro w las wjedzie.

(Chowa się).
JAŚNIE PAN
(w pasji).

Niech się nie waży, bo mu w łeb palnąć każę!

SZMUL
(pokazuje się).

Tego jaśnie pan nie zrobi, bo za to jest turma. A werszki będą gniły, bo ich nikt nie weźmie. Ja tu wszystkie zasiedział.

JAŚNIE PAN
(j. w.)

Odczep się odemnie, ty pijawko!

SZMUL.

Dziękuję jaśnie panu za mego Chaimka i Bena...

JAŚNIE PAN.

Julek! wyrzuć tego utrapieńca, niech mi się na oczy nie pokazuje!

(Julek robi kilka kroków, Szmul cofa się gwałtownie)
SZMUL.

Nie potrzeba, już idę! Aj waj! jaki mi stójkowy...

MARTA
(do Julka).

To ty, Julek? Mówiła mi Warka, że dziś twoje wesele?