Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SCENA V.
CIŻ SAMI, JULEK.
ஐ ஐ
JULEK.
(wchodzi w ubraniu dżokieja — kurtka ponsowa, blacha na ramieniu — staje w głębi przy drzwiach).

Jaśnie pan wołać kazał?

JAŚNIE PAN.

Dobrze, żeś przyszedł. To ty wczoraj w lesie złodziei złapał? Powiedz, jak to było?

SZMUL.
(cicho, podsuwając się do Julka).

Nie gadaj nic... ja ci na gospodarstwo krowę dam.

JAŚNIE PAN.

Szmul! odstąp od niego i nie szwargocz Powiedz, Julek, jak to było?

JULEK.

Ot, jaśnie panie, opowiem poprostu. Szedłem nocką koło mogiły wisielaka a księżyc świecił jak na dłoni...

SZMUL.

Niech się jego jaśnie pan zapyta, co on po nocy w lesie robi... może i on kraść chodzi.

JULEK
(gwałtownie).

Ty milcz, żydzie! Ja do lasu grać chodzę; ja nie złodziej — nie żyd!...