Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JAŚNIE PAN.

A tak, nauczony kraść! Ja wiem, że twoi synowie to jeszcze lepsi, niż ty!

SZMUL.

Nu a co my jaśnie panu ukradli? My od jaśnie pana nie żyjemy z arend, żebym tak zdrów był! ja chciał co innego jaśnie panu powiedzieć... Ten Smotrycki w Chabarówce, to kapcan jest; on dzierżawy nie płaci. Ot, dziś termin — a gdzie on jest? Jego niema, bo on i pieniądze nie ma. Jaśnie pan co z Chabarówki ma? Nic... A Szmul ma delikatny rozum i krzywdy pańskiej nie chce. Niechby jaśnie pan Chabarówkę w dzierżawę oddał Janklowi. To mądry żydek i zawsze wszystko zapłaci!

JAŚNIE PAN.

Aha, żydzie! mało ci moich karczem? zachciewa ci się jeszcze dzierżawy? Patrzcie go, jaki mi skory! ja nie chcę żydowskiego gospodarstwa, rozumiesz?!

SZMUL.

Nu! co to jest niby żydowskie gospodarstwo? Żyd piękniej zasieje, zaorze i pieniądze zawsze jaśnie panu da.

JAŚNIE PAN.

Ziemię mi wydusisz jak cytrynę...

SZMUL.

Owa! ziemia! to ci rarytna rzecz! — ona będzie zawsze ziemia! A potem, czy to jasna córka? albo, z przeproszeniem, jasna żona?