Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SZMUL.

Spieszyć się! Teraz wszyscy na weselu w chałupie u młodej, służba też. Stajnia otwarta, Franz tylko dla niepoznaki założył. Wyprowadzić wszystkie!

ARON.

Wszystkie? Ja miszlał, tatełe...

SZMUL

Ty Aron nie myśl — ja za wszystkich myślę. A ferfluchte dame, pójdzie się teraz swojemu Bogu pomodlić. Ja jej wszystkie szkapy zabiorę za te krzywdy, co ona mi chciała zrobić! Bodaj ją pokręciło, te szejtewate!

JANKIEL.

Czego ty klniesz, stary, a krew sobie psujesz? Ty nie klnij, ale tej... pokaż, że Szmul, jak zechce, to i dworskie konie skradnie a ona sama ze swoim językiem zostanie.

SZMUL
(wściekły).

Wona znów karaimów chciała na mnie nasłać. Nu, ja jej dam karaimy! Żeby moje wrogi we wszystkiem takie szczęście mieli, jak ja jej życzę!

JANKIEL
(do braci).

Szmaty są? Trzeba dobrze nogi powiązać koniom, coby nie hałasiły.