Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MAŁASZKA
(sucho).

Śpi.

JERZY.

Czemuś skłamała?

MAŁASZKA.

Bo tak!...

JERZY.

Cóż to znaczy „bo tak“?

MAŁASZKA
odwraca się, patrzy chwilę hrabiemu w oczy i śmieje się sobie właściwym śmiechem).

Ha! ha!

JERZY
(który drgnął mimowoli).

Jak ty się dziwnie śmiejesz, Małaszko, aż przykro słuchać...

MAŁASZKA.

To niech pan hrabia nie słucha... Ja tak z maleńkości się śmiała a las mi odpowiadał. W lesie lisowyk siedzi i tak się śmieje — ja prost od niego się nauczyła.

(Chwila milczenia).
JERZY
(do siebie).

Czuję, że mam wcale niemądrą minę; ale co tu począć z tą kobietą, jak do niej mówić? Strasznie nieprzebłagana! (idzie do okna i otwiera je). To dziwna, jak jej upór mnie utrwala w raz powziętem postanowieniu! Czu-