Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MAŁASZKA
(wściekle).

Milcz! milcz!

LAWDAŃSKI.

Onby nawet ciebie już nie chciał, ja to wiem. On mi raz to mówił, jak późno w noc wrócił i jakiem go rozbierał... Tak, tak! ty nie patrz na mnie jak warjatka — pan hrabia mi nieraz dużo opowiada a tajemnic przedemną nie ma. Pan hrabia mówił mi o tobie, żeś durna i brzydka a chcesz, żeby on przed tobą może jeszcze na kolana padał...

MAŁASZKA.

Ja durna i brzydka!...

LAWDAŃSKI.

Tak, tak!... Pan hrabia ciebie teraz znać nie chce — on ma już inne kochanki; ja wczoraj bukiet do teatru poniósł a do pani Eleonory też bukiet zaniósł. O, patrz (wyjmuje karteczkę z kieszeni). Ja umyślnie list przez drogę otworzył, przeczytał... a potem tej pani powiedział i listu nie oddał. Ja chciałem ci tę kartkę, pokazać, bo choć ty czytać nie umiesz, to proś kogo, niech ci przeczyta a zobaczysz, czy Lawdański kłamie... Pan hrabia ma dosyć sobie równych, które... które mu wystarczą a takiej chamki, jak ty, to ma na raz dosyć... więcej się w tę stronę nie obróci (daje jej kartkę). Na! weź! przekonaj się — zjedz to pismo, będzie ci na zdrowie... No! czego się ty teraz jak puszczyk nie śmiejesz? Bywaj zdrowa! Ja tu po zastawę jeszcze wrócę za jaki kwadrans (odchodzi ku