Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LAWDAŃSKI.

Ty? Niech będzie tak. Ty nic złego nie zrobiłaś. (Po chwili). Słuchaj, Małaszka, co ty z panem hrabią zrobić chcesz? Choć ty go od siebie odpychasz — ja nie ślepy, ja widzę, jak ty mu wciąż pod oczy podchodzisz.

MAŁASZKA
(spokojnie).

Ano tak... pod oczy podchodzę, aby na mnie patrzył wciąż.

LAWDAŃSKI.

I długo to będzie?

MAŁASZKA.

Boh wie!...

LAWDAŃSKI.

Powiedz ty lepiej „czort“, bo ty z Bogiem nie trzymasz. Ale ja teraz pojął, czego ty chcesz. Ciebie złość gryzie za to, że on cię ostawił i pojechał w świat, nie odwróciwszy głowy za tobą. Teraz ty go tumanisz, aby cię chciał... No, co?...

MAŁASZKA
(zimno).

Może i tak!

LAWDAŃSKI.

Ale niech się tobie nie widzi, że on za tobą przepada. O pani ja nie mówię, bo to prawie już trup jest, ale są inne, piękne, bogate panie, które go kochają i on je też kocha... a ty, durna, myślisz, że on bez ciebie schnie i za tobą zawodzi...