Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MARTA
(przerażona).

Boże! co za scena!...

(Dzwoni gwałtownie).
LAWDAŃSKI
(popychając Julka w stronę Małaszki).

Ot, Małaszka! patrz Julek, Małaszka!...

JULEK.

Zazulo, moja zazulo! (osuwając się na kolana). Ot, jest zguba moja — jest hołubyna serdeczna!... Chodź, Małaszka, chodź już do chałupy! Chodź, Stepanek płacze — on za tobą zawodzi! Ja idę do stajni, jaśnie pan jutro do miasta rankiem jedzie... Ale ja cię nie zbudzę, nie!... Cukier masz — ja go ukradł, ale ja bez winy; to dla ciebie, zazulo, żeby ty się śmiała. Pan hrabia to ci wstążek dał i chustkę bogatą...

JERZY
(przerywa gwałtownie).

Wyrzucicć go! (do służby, która weszła przed chwilą). W tej chwili odwieźć go na kolej i wyprawić do wsi! Heronim! ty go odwieziesz. Za kwadrans przyjdź do mnie po pieniądze na drogę.

(Lokaje chwytają Julka, który jest znów nieprzytomny).
JULEK.

Och, dobrzy ludzie! wy nie widzieli mojej żony? Ona tu stała taka harna i krasna, jak wtedy, kiedym ją zaswatał. Ale teraz już jej niema — ot tak... poszła nocką z chałupy! a ja idę szukać, szukać... Małaszka!