Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
WSZYSCY.

A to co?

(Małaszka płacze, obcierając oczy fartuchem).
MARTA
(troskliwie).

Co ci jest, Małaszka? Mój Boże! nie płacz... ty wiesz — doktór nie pozwolił ci płakać. Marjankowi może zaszkodzić. No, już nie tańcz, idź do swego pokoju! (do gości). Biedna! — jest bardzo wrażliwa... Musiały się jej przypomnieć strony rodzinne, mąż, dziecko. Prawda, Małaszka?

MAŁASZKA.
(udając smutek).

Tak, jaśnie pani.

PANNA ZOFJA.

Est ce possible, aby była poetyczną do tego stopnia?

HADEN
(na stronie).

Dziwnie płacze suchemi oczami.

MARTA.

Każdy ma serce, czemużby ona serca mieć nie miała, idź, Małaszka, do dziecinnego pokoju, ja tam wnet nadejdę.

MAŁASZKA.
(wolno wychodząc, mruczy pod nosem).

Durne bestje!