Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lokaja spadnę... Jeszczeby co! jeszczeby co! (Za sceną flet solo. ten sam numer, co w akcie pierwszym). Już ten nawiżeny gra! Ot tobie raz z takim mężem... na supiłce hołosi — muzyką jemu być! (zaczyna czesać włosy). Jak ja za mego szła, myślałam, co on niedługo we dworze pierwszą osobą będzie. Gdzie jemu, temu durnemu, do jakiej chęci! Ot, siedzi w tych stajniach cały rok i na koniach wygania. Żeby go choć na furmana wzięli. (Stukanie do okna). Ki czort? Lawdańskiego niesie? Ano, trza ożoga wziąć...

(Chwyta za ożóg).
SZMUL
(ukazuje się we drzwiach i ostrożnie patrzy dokoła i dopiero po chwili wchodzi do chaty).

Ty, głupia, połóż ten drąg! Julka niema, co?

MAŁASZKA.

Niema — a czego ty chcesz?

SZMUL
(wchodząc).

Ty, Małaszka, nie bądź dla mnie taka harda — ja ciebie dobrze znam i ze Szmulem ty inaczej mów. Ja od ciebie dosyć się grosza za striczki i paciorki nabrał, co prawda, to prawda. Ale ja też wiem, zkąd ty tych pieniądzów brała...

MAŁASZKA
(gwałtownie).

Ty żydowska żmijo!