Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JULEK
(kołysząc dziecko).

Małaszka bardzo harda a nieprzystępna. Wiesz sam.

UŁAS.

Tak, wiem. Ale Lawdański dworski sługa, właśnie do niej przystęp łatwiejszy może mieć. Ona już taka jest, że co się świeci, do tego gna.

JULEK
(chmurno).

Wasza prawda. Dziwna bo to kobieta. Ja sam nie wiem, jak z nią... ot, ciężko, ciężko!...

UŁAS.

Całe sioło dziwuje się na wasze życie... Jeszcze jakeście się pobrali to Małaszka była weselsza i kręciła się koło sadyby jak na święto przyodziana, cała w koralach, później ot... podczas jak jaśnie pannę wydali za tego grafa, to wasza Małaszka zaczęła się chmurzyć a krasne suknie rzuciła w kąt i przestała się ludziom wdzięczyć. Prawda?

JULEK.

Wasza prawda. (Po chwili gwałtownie). Ułas! słysz ty, powiedz bracie, co z nią jest? co z nią jest? Ja ją tak miłuję! ach, tak miłuję! jak jeszcze nikogo nie miłowałem na ziemi — i chciałbym jej dać wszystko, co dać mogę a ona chmurna chodzi, odemnie się odwraca, na Stepanka spojrzeć nie chce. Ot, poprostu przepaść! I mnie i dziecko sobie brzydzi, po