Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziewczyny tylko za oknami patrzymy na jego urodę. A ty, Małaszka, widziałaś go też, jakeś chodziła z werczem do dwora.

(Małaszka gwałtownie zrywa się z tapczana i wybiega z chaty, trzaskając drzwiami).
NAŚCIA.

No, tej coś nie do smaku. No, ale dziewki słuchajcie a baczcie pilnie każde moje słowo. Był to sobie jeden król i długo u niego nie było dzieci, aż nareszcie urodziły mu się bliźnięta, ot, królewicz i konik malutki. Ot miał ich miał, ale rosną jak na drożdżach, nie dniami a godzinami. W kilka lat królewicz już był tak, jakby miał kilkanaście, to samo brat jego, koń...

SCENA II.
TEŻ SAME, LAWDAŃSKI.
ஐ ஐ
LAWDAŃSKI.

Oho! co tu bab!

NAŚCIA.

A z Bogiem, panie Lawdański! A zkąd wam to przyszło na wieczorynkę naglądać?

LAWDAŃSKI.

Julka niema?

NAŚCIA.

Julek we stajni pod ten czas, wy to dobrze wiecie. Małaszce się dłużyło, ta nas zaprosił do chatyny, nim wróci.