Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JAŚNIE PANI.

Nie drwij, Pawle. Boli mnie twoja niewiara, ale sądzę, że Bóg się zlituje i oświecić cię raczy...

JAŚNIE PAN.

Wątpię bardzo.

ELEONORA.

Nie wiedziałam, że ateusz z pana. Choć to teraz zaczyna być modne. Miasto nam nasyła te niezdrowe prądy. Dawniej ludzie z towarzystwa przynajmniej wyznawali jawnie przekonania swoje.

JAŚNIE PAN
(siadając obok Eleonory).

Oho! i pani coś mi się starzeć zaczynasz.

ELEONORA.

Gdybym miała sakramentalną a tak straszną trzydziestkę, obraziłabym się na pana. W dwudziestym piątym mogę śmiało zapytać, z jakich to strasznych symptomatów wysnułeś to spostrzeżenie?

JAŚNIE PAN
(ciszej).

Bo robisz się pani bigotką a tylko stare kobiety są bigotkami.

ELEONORA
(ciszej, śmiejąc się).

Méchant! et madame votre femme?

JAŚNIE PAN.

Ach!, to moja żona, ça ne compte pas?