Ta strona została skorygowana.
MARYNKA.
Ojej! też także ładność!... czysty grynadjer. A nie ma ani jednej uczciwej kiecki na grzbiecie. W niedzielę to z nikim nawet wyjść nie ma na spacer i wiecznie idzie do kościoła wysiadywać w kącie, jak stara Czempielewska.
WSZYSCY.
Ha! ha! ha!
LOKAJ.
Ale to jej panna Marynka dojeżdża! A dlaczego też to panna Marynka tak tej Kaśki nie lubi?
MARYNKA.
Może pan Ignacz myśli, że to bez zazdrość — to się pan Ignacz grubo myli...
LOKAJ.
Bo ten Jan to się kiedyś około panny Marynki uwijał.
MARYNKA.
No, to i co z tego? Nie chciałam go i dosyć!... taki tam stróż... mnie trzeba, żeby to był ktoś fachowy i jenteligentny. A zresztą, zobaczymy jeszcze... Jan tu dziś przyjdzie; mówił mi wczoraj, że przyjdzie.
LOKAJ.
Może z Kaśką.
MARYNKA.
Co też pan Ignacz wygaduje; gdzieżby on