Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
WODNICKI
(po cichu).

Będzie Julek Trawiński, to chyba wujence wystarczy. A co! nie jestem poczciwy chłopiec? ha! Ładną gram rolę, ale co tam! zanadto kocham wujeneczkę!
BUKOWSKI}}

(do Szerkowskiego).

Pan dobrodziej niedługo zechce nas zaszczycić swoją obecnością. Z panem dobrodziejem można przynajmniej porozmawiać. Pan dobrodziej rozumie, że wobec tej drożyzny, jaka dziś panuje, każdy uczciwy człowiek musi pójść na żebry.

SZERKOWSKI.

Spodziewam się, panie tego. Ja sam już oddawna po żebrach chodzę.

BUKOWSKI.

Pan dobrodziej? co też pan dobrodziej mówi?

WODNICKI
(spostrzegając nagle Kaśkę, która usunęła się w kąt i podniosła na chwilę ręce w górę, ruchem Karjatydy).

Co za Karjatyda!

BUKOWSKI.

Gdzie?

WODNICKI.

Tu, koło komina!