Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
WOŹNY.

A to im panna Marjanna dojedzie!

MARYNKA.

A cóż pan Tarmosiński myśli, że będę jeszcze z temi poczwarami jakie fidrygance wyprawiała? Mało to się najedzą marcepanów i na aksamitnych poduszkach nawylegają?

WOŹNY

Pst!... idą!... (wyprostowuje się i staje u drzwi).

MARYNKA.

Ostanę, bom strasznie tego tłomoka ciekawa.

WOŹNY.

Co tłomok, to tłomok! Obaczy panna Marjanna!

MARYNKA.

Tem lepiej, będziemy mieli z czego się wyśmiewać! Pan Jan nam dopomoże.

WOŹNY.

Pan Jan zawsze służy tu za stróża?

MARYNKA.

A zawsze!

WOŹNY.

A ciągle taki... herzenfresser? niby taki, co pannom serce wyjada?