Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
RASTAWIECKI
(z głośnym śmiechem).

To pan posiedzi. Pan przecież jest odpowiedzialnym redaktorem, a nie ja.

(Idzie do stołu i przegląda dzienniki).

A to psie dusze, znów zaczepiają! Czytałeś pan?

SIEKLUCKI.

Co? „Gońca“? nie.

RASTAWIECKI
(podaje mu dziennik).

Czytaj pan!

SIEKLUCKI.
(czyta).

Ależ to zgroza!... ależ to ohydne! Zarzucają nam wprost szantaż, przekupstwo, zdradę! Na to trzeba zaraz odpowiedzieć.

RASTAWIECKI
(zimno).

Oszalałeś pan!

SIEKLUCKI
(zrywa się).

Jakto? puścić to płazem?

RASTAWIECKI

Ależ patrz pan... to jest przecież koniec kwartału... Chcą wywołać polemikę i ściąg-