Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tam już patrzeć nie mogę na taką, co chciałaby, żebym ją dłużej, jak tydzień. Ja lubię zmiany. I miejsca długo nie zagrzeję i bab jednych nie lubię...

MATEUSZ.

Jan-by chciał miejsce zmienić?

JAN.

A jakże... Chciałbym być posługaczem we śpitalu.

TOMASZ.

Ojej! co też to Jan wygaduje! Posługaczem toć gorzej, niż stróżem!

JAN.

Co wy tam wiecie, głupie stróże! Taki posługacz we śpitalu to prawie jak sam pan doktór. On lekarstwo daje i choremi rządzi. Czasem to więcej znaczy od samego doktora i bele kto posługaczem nie może być. Trzeba nawet zdawać egzamin, a jakże... po łacinie.

TOMASZ.

Pan Jan po łacinie umie?

JAN.

Naturalnie, że umiem. Abo to ja nie posługiwałem panom studentom — o!... panu Trawińskiemu z pierwszego, co teraz już doktorem został. Ja tyle umiem, co on —