Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
TOMASZ.

Ano, wiemy! Aleć jeszcze nie umarła — może się wygrzebie.

JÓZEF.

Ale... doktór mówił, coby ją na świeże powietrze wysłać... ale gdzie ją wyślę i o czem? At!...

SCENA II
CIŻ SAMI i JAN.
ஐ ஐ
JAN.

Jak się macie! O czem tak rajcujecie?

JÓZEF.

Ano, o mojej babie!

JAN.

Z babą wieczny kram! Czego to się żenić? Ja się tam nie ożenię!

(Polewa ulicę).
MATEUSZ.

Ba! Jan to co jenszego. Za nim ciągną dziewczyny, jak za miodem muchy — to mu dobrze. Ale jenszy, co na niego nawet kobiety me spojrzom, to radby se mieć choć jedną przy sobie i już tak bez całe życie.

JAN.

Ojej! bez całe życie jedna? A toć się sprzykrzy zaraz po dwóch tygodniach! Ja