Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sza... ale Kaśka schudła, to będzie w sam raz. Chodź, Kasiu!

KAŚKA.

Ależ...

ZUZIA.

Niema gadania, chodź! My tam byle jakiej dziewczyny nie możemy do chorągwi dopuścić. Ksiądz byłby niekontent. A ciebie znają i nawet dobrodziej będzie kontent, jak ciebie z nami zobaczy.

JÓZIA.

Powiedzą ludzie, żeś nie shardziała i że się nas nie wstydzisz... Chodź!

(Wyciąga Kaśkę do kuchni).


SCENA IX.
ŻWAN, później DZIEWCZĘTA.
ஐ ஐ
ŻWAN
(sam).

Nie chce mnie, nie chce! Muszę sobie ją wyperswadować! Albo to łatwo! Ile ja razy już próbowałem! ile... i ani weź! A ona zawsze też niebardzo szczęśliwa, płacze... coś ją w sercu boli.

(Chwila milczenia. Zdaleka słychać cichy śpiew chórowy dziewcząt):