Strona:PL Gabriela Zapolska - Sezonowa miłość.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

całe wasze Tatry, ale nie chcę budzić tej pani, co się ciągle na mnie gniewa.
Lecz Józek uważał to tylko za wymówkę.
— Może.
Ci, siedzący tam na belkach, jęli się także zlekka uśmiechać.
Dostrzegł to aktor i porwała go zakulisowa złość.
— Poczekajcie... ja wam zatańczę zbójnickiego, niech tak który zatańczy.
W mgnieniu oka rzucił kurtkę na stos serdaków i w koszuli z surowego jedwiabiu, ściśnięty pasem czarnym jedwabnym w białe kropki, zaczął na posadzce z trocin tańczyć zapamiętale, przyśpiewując klasyczne:

— W murowanej piwnicy
Tańcowali zbójnicy!...

Tańczył doskonale — ciął drobniuchno na miejscu, podskakiwał, wreszcie zaczął wirowato zataczać koło. Było w nim rozzuchwalenie wielkie, ogromna siła młodości, potrzeba ruchu i temperament szalony. — W złotem świetle, ze złotego jeziorka trocin, migał jak zjawisko.
Górale przypatrywali mu się ciekawie z minami znawców.
— Is — is... mówili jeden do drugiego.
Tuśka doznała dziwnego wrażenia.
Pierwszy raz widziała, żeby człowiek cywilizowany oddawał się z taką rozkoszą pląsom tanecznym.
Obtańcowywanie panien i pań w karnawale odbywa się zwykle ze strony mężczyzn z tak karawaniarskiemi minami, że jedynie przerwa kolacyi może to usposobienie grobowe rozpędzić. Przeto i damy, prowadzone jak na ścięcie, taki sam nastrój przybierają.
W takim wypadku taniec jest koniecznem dreptaniem, albo szastaniem nóg w takt cyrkowej muzyki.
I niema nic śmieszniejszego, jak twarze o wyrazie mędrców, przeznaczonych na wypicie cykuty, i nogi w lakierkach, podrygujące pas aszantów, udających się na wojnę.