Strona:PL Gabriela Zapolska - Sezonowa miłość.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i Tuśka miała figurę bardzo do figury Markowskiej zbliżoną. Po chwilowem wahaniu, Tuśka propozycyę aktorki przyjęła i ubrała się w jej tualetę. Na bal, który miał nastąpić po przedstawieniu, przygotowała sobie czarną dekoltowaną suknię, zdjąwszy z szarego jedwabiu tiul czarny, naszyty palietkami, i nałożywszy go na czarny atłas. Picie sprawiła sukienkę białą muślinową, w której uroda anielska dziecka dosięgła swego szczytu. Pieniądze, przysłane przez Żebrowskiego, topniały, jak woda, Tuśka postanowiła sprzedać swój złoty łańcuszek, a na tym balu być i »zaimponować«.
Gdy journal parlé, a właściwie turniej pychy i zarozumiałości się skończył, literackie figury wyniosły się z garderoby i pozostał tylko Porzycki, Tuśka, Marcin i Sznapsia, która, usadziwszy w krzesłach Pitę, przyszła za kulisy.
Porzycki w chwili wyjścia na scenę obejrzał przecież Tuśkę.
— Dobrze... — zawyrokował z roztargnieniem i zaraz zwrócił się do Sznapsi.
— To twoja suknia? — zapytał.
Tuśkę to upokorzyło niezmiernie. Oczekiwała na coś więcej. Czuła, iż jest śliczna i ta jej »śliczność« nie doczekała się niczego więcej. Dlatego też gdy po skończeniu Porzycki założył sobie na szyję ów wieniec, jak chomonto końskie i zaśmiał się do niej wesoło — ucieszyła się niezmiernie.
Wreszcie odnalazła jego dawny, dobry uśmiech i poczciwe oczy.
— No... a teraz ja się przebiorę, a potem na salę.
— Ja idę się przebrać do panny Markowskiej.
— Dobrze — a niech się pani długo nie ubiera, bo te wycia i rzępolenia prędko się skończą.
Roześmieli się wesoło.
Na tacce stały kieliszki koniaku, które Porzycki kazał z cukierni przynieść, dużo także cukierków leżało na talerzach.
Tuśka, podniecona, uradowana powodzeniem, wypiła koniak duszkiem.