Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przez siebie i podrzuconej nieznanemu człowiekowi.
Lecz Anna nagle, jak hyena, porwała się ode drzwi i schwyciwszy dziecko jedną ręką, drugą chudą i drżącą wyciągnęła z wspaniałym gestem silnej w swem prawie kobiety.
Z po zaciśniętych zębów wybiegło jedno jedyne słowo:
— Precz!...
I słowo to było tak silne, tak tętniące obietnicą niecofnięcia się przed niczem, iż Seweryn po raz pierwszy w życiu ustąpił nędznie przed wzrokiem kobiety, kurcząc się i cofając ku wyjściu, jak znikczemniałe wypędzone z cudzego legowiska zwierzę...