Ta strona została przepisana.
Pod stopy wiatr mu podwiewa
powiędłych liści gromadę — —
w pożółkłe wlepił gdzieś drzewa
bezmyślnie oczy swe blade —
Siedzi purpurat zgrzybiały
w jesiennych wichrów poświście —
lata mu długie zmarniały
cicho — powoli, jak liście — —
Zwrócił na zachód twarz szarą,
gdzie słońce dawno się skryło
za mgieł jesiennych kotarą,
gdzieś za Kościuszki mogiłą — —