Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cięzcom, co mają robić: rąbać drwa, gotować zupę, mleć kawę. Jeden z nich prał nawet bieliznę swej gospodyni, staruszki sędziwej, zupełnie już niezdolnej do pracy.
Hrabia, zdumiony tym widokiem, zażądał wyjaśnienia od kościelnego, wychodzącego wła nie z plebanii. Stary szczur kościelny odparł:
— Och, to wcale nieźli ludzie. Powiadają, że to nawet nie Prusacy. Ci pochodzą z dalszych okolic, nie wiem dokładnie skąd. Pozostawili w domu żony i dzieci, a ta wojna wcale im nie sprawia przyjemności. Jestem pewny, że tam w ich kraju taksamo opłakują mężczyzn, którzy ruszyli w pole i takasama nędza u nich, jak u nas. Tu przynajmniej nie możemy się na razie tak bardzo uskarżać, bo żołnierze nie robią żadnej krzywdy, a pracują jakby u siebie w domu. Bo widzi pan, biedni ludzie muszą sobie wzajem pomagać... Wojnę prowadzą tylko bogaci.
Cordunet, oburzony zażyłością zwycięzców i zwyciężonych, wolał wrócić do oberży. Loiseau miał temat do dowcipkowania.
— Wnoszą trochę życia do budy.
Pan Carré-Lamadon oświadczył sentencyonalnie:
— Starają się naprawić zło popełnione.
Woźnicy jednak nie było. Nareszcie odkryli go w kawiarni wiejskiej; siedział przy