Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siadki i wraz z zakonnicami utworzono rodzaj stolika, rozłożywszy na kolanach dzienniki.
Usta otwierały się i zamykały bezustannie, pochłaniając, żując, połykając łakomie. Loiseau w swym kącie pracował zawzięcie, cichym głosem namawiając żonę, by go naśladowała. Długo się opierała, lecz po bolesnym skurczu, szarpiącym jej wnętrzności, uległa. Wówczas małżonek, zaokrąglając rozpoczęty frazes, zwrócił się do „czarującej towarzyszki“, czy nie zechce odstąpić kawałeczka kurczęcia jego żonie.
— Ależ naturalnie! — odparła z przyjemnym uśmiechem Gałka łojowa, podsuwając wazę.
Po otworzeniu pierwszej butelki Bordeaux, nastała chwila przykrego zaambarasowania, gdyż jeden tylko był kubek. Podawano go sobie kolejką, wycierając troskliwie przed każdorazowem napełnieniem. Tylko Cordunet, zapewne przez rycerskość, przyłożył usta do mokrego brzeżka, którego dopiero co dotknęły usta sąsiadki.
W otoczeniu tych ludzi jedzących, drażnieni wonią potraw, hrabiostwo de Bréville, jak również państwo Carré-Lamadon znosili tę mękę straszliwą, która zachowała nazwę męki Tantala. Nagle młoda żona przemysłowca wydała westchnienie, zwracając na siebie wszystkie spojrzenia. Kobieta była biała jak śnieg przydrożny; oczy miała przymknięte, głowę pochyloną: zemdlała. Mąż zrozpaczony błagał o pomoc. Wszyscy