Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Loiseau jednak pożerał oczyma wazę z kurczakami.
— Dalibóg, pani była przezorniejsza od nas. Są ludzie, którzy o wszystkiem pamiętają.
Zwróciła ku niemu głowę:
— Jeśli pan sobie życzy, to proszę. Nie przyjemnie tak pościć od rana.
Skłonił się:
— Istotnie, szczerze mówiąc, nie mogę odmówić. Niepodobna już dłużej wytrzymać. Na wojnie jak na wojnie, czyż nie?
I powiódłszy wokół spojrzeniem, dodał:
— W chwilach jak ta, człowiek jest zadowolony, że spotyka kogoś, mogącego mu wyświadczyć grzeczność.
Rozłożył dziennik, by nie poplamić spodni, í końcem noża, stale ulokowanego w kieszeni, wydobył z wazy udo kurczęcia, okryte szkliwem zastygłego sosu, poczem zaczął żuć z zadowoleniem tak widocznem, że z piersi towarzyszy podróży wyrwało się jedno głębokie westchnienie męki.
Gałka łojowa jednak głosem łagodnym i po kornym zaproponowała Siostrom Miłosierdzia, by skorzystały z jej zapasów. Natychmiast zgodziły się obydwie, i nie podnosząc oczu, poczęły jeść bardzo szybko, wybąkawszy podziękowania. Cordunet również nie odmówił zaproszeniu są-