Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szukając czegoś pod spodnicami. Wahała się chwilę, spojrzała na swych sąsiadów, poczem spokojnie znów się wyprostowała. Twarze wszystkich były blade i skurczone boleśnie. Loiseau zapewniał, że zapłaciłby tysiąc franków za szynkę. Żona jego uczyniła gest jakby chciała zaprotestować, lecz zaraz się uspokoiła. Sam zamiar marnotrawienia pieniędzy sprawiał jej ból do tkliwy i na tym punkcie nie uznawała nawet żartów.
— Faktem jest, że nie czuję się dobrze rzekł jakże mogłem nie pomyśleć hrabia — o zabraniu zapasów?
Każdy czynił sobie w cichości tensam wyrzut.
Cordunet miał jednakowoż manierkę pełną rumu. Zaofiarował ją, lecz spotkała go chłodna odmowa. Tylko Loiseau przyjął parę kropel, a oddając manierkę podziękował:
— Dobre to jednak, rozgrzewa i przytłumia głód.
Alkohol wprawił go w dobry humor; zaproponował towarzyszom podróży, by uczynili, jak w owej piosnce o statku, gdzie spożyto najtłuściejszego towarzysza. Ta bezpośrednia aluzya do Gałki łojowej oburzyła ludzi dobrze wych wanych. Nie odpowiedziano; jeden tylko Cordunet się uśmiechnął. Siostry Miłosierdzia przestały mamrotać różaniec i wsunąwszy ręce w obszerne swe rękawy, siedziały nieruchome, z oczy-