Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zadrżała gwałtownie, jak gdyby połknęła kroplę rozpaczy i kilkakrotnie powtórzyła:
— Ach! biedny przyjacielu... biedny przyjacielu... biedny przyjacielu...
A po chwili milczenia dodała:
Winą to naszych serc, że się nie postarzały. Moje jest tak pełne życia!
Próbował mówić, lecz nie mógł, zdławiony łkaniem. Czuła każde wstrząśnienie, każdy spazm jego piersi. Wówczas w samolubnej trwodze miłości, od tak dawna ją trawiącej, głosem rozdzierającym, jakim człowiek stwierdza nieszczęście okropne, rzekła:
— Boże! jak ty ją kochasz!
Raz jeszcze przyznał:
— Ach tak! kocham ją!
Myślała przez chwilę, poczem rzekła:
— Mnie nigdy tak nie kochałeś...
Nie zaprzeczał, przeżywając jedną z chwil, gdy mówi się prawdę całkowitą i po chwili milczenia szepnął:
— Nie! Byłem wówczas za młody!
Zdziwiła się.
— Za młody? Dlaczego?
— Bo życie było zbyt dobre. Dopiero w naszym wieku kochać można rozpaczliwie.
Spytała:
— Czy to co czujesz dla niej, podobne jest do miłości jaką miałeś dla mnie?
— Tak i nie... a jednak to prawie tosamo. Ko-