Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/294

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żony, nie śmiał podejść bliżej. Och! jeśli już przeczytała! Odwróciła się roztargniona, widocznie nie mając czasu, całkowicie pochłonięta sprawami kobiecemi i rzekła:
— Ach! dzień dobry panu. Pan wybaczy, że zaraz odejdę, ale na górze czeka krawcowa. Pan pojmuje, krawcowa w dobie przedślubnej, to figura bardzo ważna. Wypożyczę panu mateczkę, która właśnie obraduje z moją artystką. A gdy mi będzie potrzebną, znów ją panu odbiorę na kilka minut.
I szybko wybiegła, jakby dla dobitniejszego zaznaczenia, że jej spieszno.
To szybkie odejście, bez jednego słowa przyjaznego, bez czulszego spojrzenia dla niego, który ją kochał tak bardzo... tak bardzo... wstrząsnęło nim do głębi. Wzrok jego znów skierował się ku zeszytowi „Figara“, a przez myśl przemknęło: „Czytała! Okłamują mnie, łudzą. Już we mnie nie wierzy. Jestem dla niej niczem“.
Postąpił dwa kroki ku rozłożonemu pismu, jak się podchodzi do człowieka, którego się chce wypoliczkować. Następnie rzekł sobie: „A może przecież nie czytała! Taka dziś zajęta. Będą jednak mówić o tem w jej obecności, wieczorem, przy obiedzie, co ją zachęci do przeczytania!
Ruchem szybkim, niemal bezwiednym, chwycił numer, złożył go, zwinął i wsunął do kieszeni z pośpiechem złodzieja.
Weszła hrabina. Rzuciwszy tylko okiem na bladą,