Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wysłowionego uczucia przykrości, że nie może ją przykuć do siebie, zapanować nad nią, jak nad matką, i zdjęła go nagła ochota wyciągnięcia ręki, przychwycenia jej, przytrzymania, by nie mogła się już oddalić. Wydawała mu się w tej chwili zbyt żywą, zbyt młodą, zbyt obojętną, zbyt swobodną, tą swobodą ptaka lub młodego psiuka, nie znającego jeszcze rozkazów, nie przybiegającego na wezwanie, mającego w żyłach swych niezależność, ten piękny instynkt swobody, nie opanowanej jeszcze głosem i batem właściciela.
Pragnąc ją przyciągnąć, zwabić, mówił o rzeczach weselszych, zadawał jej od czasu do czasu pytania, starał się rozbudzić w niej chęć słuchania i ciekawość kobiecą; cóż kiedy jakiś wiatr kapryśny wiał tego dnia w głowie Anetki, jakby kłosy falujące unosiły i rozpraszały jej uwagę hen w przestrzeń, bo zaledwie z roztargnieniem rzuciła banalną jakąś odpowiedź na skierowane do niej pytanie w międzyczasie gonitwy, a już odlatywałado swych kwiatuszków. To go ostatecznie tak rozgniewało i do takiego doprowadziło zniecierpliwienia, że gdy podeszła do matki, prosząc, by jej niosła bukiet, aby mogła ułożyć drugi, schwycił ją za łokieć i mocno przytrzymał za ramię, by mu się nie mogła wymknąć. Mocowała się wśród śmiechu i wyrywała z całej siły; wówczas wiedziony instynktem mężczyzny, uciekł się do środka słabych i nie mogąc przyciągnąć jej uwagi, postanowił ją przekupić, grając na kokieterji kobiecej.