Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obchodzi? Alboż ma jakie prawo? Dlaczego pragnąłby przeszkodzić temu małżeństwu tak bardzo pożądanemu, z góry postanowionemu i tak pod każdym względem odpowiedniemu? Żadne jednak rozumowanie nie zdołało zatrzeć tego wrażenia przykrości i niezadowolenia, jakiego był doznał na widok Farandala, mówiącego i uśmiechającego się do Anetki jak do narzeczonej, gdy równocześnie spojrzeniem swem zdawał się pieścić twarzyczkę dziewczyny.
Wieczorem zastawszy hrabinę samą w towarzystwie córki, obydwie w dalszym ciągu zajęte w świetle lamp robotą dla biednych, gwałtem musiał się powstrzymywać od złośliwych uwag pod adresem markiza, któremi mógłby Anetce otworzyć oczy na całą banalność tego człowieka, osłoniętą szykiem salonowca.
Od dłuższego czasu podczas tych wizyt poobiednich pozwalał sobie na milczenie trochę nużące i pozy swobodne starego przyjaciela, nie potrzebującego się już krępować. Wygodnie usadowiwszy się na fotelu, z nogą na nodze, głową w tył odrzuconą, zadumał się nieraz podczas rozmowy, w tej atmosferze zażyłego obcowania dając wytchnienie ciału i umysłowi. Teraz nagle wróciła mu owa żywość i podniecenie mężczyzny pragnącego się podobać, obmyślającego, co powiedzieć, dobierającego w towarzystwie pewnych osób, słów niezwykłych i olśniewających, dla uświetnienia swych myśli i przydania im uroku. Nie pozwalał, by rozmowa rwała się i przygasała, lecz podtrzymywał ją i ożywiał własnym zapałem, a ilekroć