Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy bardzo to trudno wystarać się o posadę lekarza okrętowego?
— Tak i nie. Wszystko zależy od okoliczności i protekcji.
Zapadło milczenie, poczym doktór znów podjął:
— Już w przyszłym miesiącu „Lorraine“ stąd odpływa?
— Tak, siódmego.
I zamilkli.
Piotr rozmyślał. Tak, to byłoby dla niego wyjściem jedynym, gdyby otrzymał posadę lekarza okrętowego. Później mógłby się rozpatrzeć, może i rzucić to miejsce. Na razie jednak zarabiałby na życie, niczego nie żądając od rodziny. Przedwczoraj był zmuszony sprzedać zegarek, bo teraz nie mógł wszak wyciągnąć ręki do matki. A innych źródeł nie ma, nie widzi sposobu wyrzeczenia się chleba w obcym mu obecnie domu rodzicielskim, nie może spać w innym łóżku, mieszkać pod innym dachem. Więc, zacinając się trochę, rzekł:
— Gdybym mógł, chętnie wyjechałbym tym okrętem.
Jan spytał:
— A czemużbyś nie mógł? Ponieważ nie znam nikogo z Towarzystwa Transatlantyckiego.
Roland osłupiał.
— Jakto? A twoje piękne projekta?
Piotr mruknął:
— Trzeba czasami umieć się wyrzec wszystkiego, poświęcić chwilę obecną dla przyszłości. Zresztą to tylko początek, sposób zebrania paru tysięcy franków, za które mógłbym się następnie urządzić.