Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tego nie zrozumiesz nigdy, nie! Abyśmy mogli żyć obok siebie i zamieniać pocałunki, potrzeba, mój Janku, byś sobie powiedział, że jeśli byłam kochanką twego ojca, to bardziej jeszcze byłam żoną, prawdziwą jego żoną, bo w głębi serca nie uczuwam z tego powodu żadnego wstydu, że niczego nie żałuję, że kocham go dotąd, pomimo, że umarł, że kochać go będę zawsze, że nie kochałam nikogo, prócz niego, że on był całym moim życiem, całą moją radością i nadzieją i pociechą, wszystkiem, wszystkiem na świecie, przez czas tak długi! Posłuchaj mój mały, przed Bogiem, który mnie słyszy, przysięgam ci, że bez niego nie byłabym przez całe życie zaznała nic dobrego, nic zgoła, żadnej rozkoszy, żadnej słodyczy, żadnej z tych chwil, które nam tak bardzo każą żałować młodości minionej! Wszystko zawdzięczam jemu! Nie miałam na świecie nikogo prócz niego, a potem was dwóch, twego brata i ciebie. Bez was byłaby pustka, pustka i mrok w mojem życiu. Nigdybym nie była nic ukochała, niczego nie pragnęła, nie byłabym nawet płakała... och, bo dużo płakałam mój Janku. Tak, płakałam, odkąd tu zamieszkaliśmy. Oddałam mu się całkowicie, ciałem i duszą, na zawsze, radośnie i przez lat przeszło dziesięć byłam jego żoną, jak on był mężem moim w obliczu boga, który nas stworzył dla siebie. A później spostrzegłam, że kocha mnie mniej. Zawsze był dobry i odgadujący me życzenia, lecz nie byłam już dla niego tem, co dawniej. Skończyło się! Och, jakże płakałam!... Jak życie jest marne i zwodnicze... Nic niema w niem trwałego... I zamieszkaliśmy tutaj, i nigdy go już nie widziałam, bo nigdy tu nie przyjechał... Przyrzekał w każdym swym liście!...