Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I Saint-Potin, potrząsając głową, z miną znawcy, dodał:
— I co? czy to nic po balzakowsku?
Duroy nigdy nie czytał Balzac’a, niemniej potwierdził:
— Tak, istotnie!
Potem reporter mówić zaczął o pani Walter, istnej indyczce, o Norbercie de Varenne, starym szczurze, o Rivalu, kopii Fervacques’a, wreszcie dotarł do Forestier’a.
— Ot, miał szczęście dostać taką żonę. To wszystko.
— A cóż to właściwie za kobieta? — zapytał Duroy.
Saint-Potin zatarł ręce.
— Ho! ho! to szczwana sztuka, przebiegła kobietka. Jest kochanką pewnego starego hulaki, który ją wyposażył i wydał za mąż...
Duroy uczuł nagle jakiś dreszcz lodowaty, rodzaj skurczu nerwowego, potrzebę zwymyślania i wypoliczkowania tego gaduły. Spytał jednak spokojnie:
— A wy się nazywacie Saint-Potin?
Odparł z prostotą:
— Nie. Ja nazywam się Thomas. To tylko w redakcyi przezwali mnie Saint-Potin.
Duroy płacąc za napoje, zauważył:
— Zdaje mi się, że to już późno, a mamy jeszcze pójść do dwóch dostojników.