Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/538

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ludzi. Ma jednak w ręku ich córkę. Teraz do wiedzą się, z kim mają do czynienia.
— Zapóźno już na pociąg — odpowiedział. — Ten powóz zawiezie nas do Sèvres, gdzie przenocujemy. Rano zaś udamy się do La Roche-Guyon. Prześliczna to wioska, nad brzegiem Sekwany, między Mantes a Bonnières.
— Ale ja nie mam z sobą żadnych rzeczy — rzekła. — Nic nie zabrałam.
— Eh! poradzimy na to — odpowiedział niedbale.
Powóz toczył się miarowo. Jerzy ujął rękę młodej dziewczyny i począł ją okrywać pocałunkami, pełnymi szacunku. Sam nie wiedział, co ma do niej mówić. Nie był przyzwyczajonym do czułości platonicznych. Naraz spostrzegł, że Zuzanna płacze.
— Co ci jest, najdroższa? — zapytał przerażony.
— Ach, moja biedna matka! Jeżeli dostrzegła już moją ucieczkę, nie śpi teraz na pewno — odpowiedziała głosem stłumionym.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Matka nie spała w istocie. Zaledwie Zuzanna oddaliła się z pokoju, pani Walter pozostawszy sam na sam z mężem, spytała przerażona:
— Boże mój! Co to wszystko ma znaczyć?
— To ma znaczy, że ten intrygant zbała-