Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/502

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ach! nie chcę sobie zadawać kłopotu.
— A więc dobrze! pojutrze mamy pierwszego stycznia.
— Więc cóż?
— A zatem masz twoją kolendę. Laroche złożył ją przed chwilą w moje ręce.
Podała mu maleńkie puzderko, podobne do tych, w jakich przechowuje się biżuterye. Jerzy otworzył obojętnie i zobaczył krzyż legii honorowej, spoczywający na błękitnym aksamicie. W pierwszej chwili pobladł cokolwiek. Następnie jednak rzeki z uśmiechem:
— Wołałbym otrzymać z dziesięć milionów. To nie kosztowało go znów zbyt wiele.
Magdalena spodziewała się większej z jego strony radości. Obojętność ta mocno ją zirytowała.
— Jesteś niepojęty, doprawdy. Nic cię już teraz nie zadawalnia — rzekła.
— Człowiek ten spłaca mi tylko dług — odparł obojętnie. — Winien mi jeszcze dużo.
Ton, jakim wymówił te słowa, zadziwił młodą kobietę.
— W każdym razie, w twoim wieku bardzo to piękne.
— Wszystko jest względne. Dziś mógłbym mieć daleko więcej.
Wziął pudełko, postawił na kominku i przez chwilę przypatrywał się spoczywającej wewnątrz