Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/501

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przysięgam.
— Panno Zuzanno, ojciec czeka na panią w sali balowej — oświadczył w tej chwili Rival.
— A zatem chodźmy, Bel-Ami — rzekła.
Jerzy jednak odmówił uczestnictwa w zabawie. Wołał pozostać sam ze swojemi myślami. Umysł jego zaludnił się całym szeregiem nowych pomysłów. Zaczął szukać Magdaleny. Niezadługo znalazł ją w sali bufetowej, pijącą czekoladę w towarzystwie dwóch nieznajomych mężczyzn. Przedstawiła im męża, nie wymieniając nawzajem ich nazwisk.
— Czy pójdziemy? — spytał po chwili.
— Jeżeli chcesz, bardzo chętnie.
Wzięła go pod ramię i przeszli razem wszystkie salony, prawie już opustoszałe.
— Gdzie jest redaktorowa? — zapytała. — Chciałabym się z nią pożegnać.
— Niewarto. Będzie się starała zatrzymać nas na wieczór.
— Tak, masz słuszność! Podczas całego powrotu do domu nie przemówili do siebie ani słowa. Zaledwie jednak znaleźli się w swoim pokoju, Magdalena, nie zdejmując nawet koronkowego kapturka, odezwała się z twarzą rozpromienioną:
— Wiesz? mam dla ciebie niespodziankę.
— Cóż takiego?
— Zgadnij.