Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/481

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wogóle nie przestąpi już progu tego obrzydliwego żyda.
Od dwóch miesięcy pani Walter zarzucała go codziennie listami błagającemi, by przyszedł, by wyznaczył miejsce spotkania, bo nareszcie pragnie mu wręczyć owe siedmdziesiąt tysięcy franków, zarobionych na akcyach.
Nie odpowiadał jej wcale, a listy rzucał w ogień. Nie dlatego to jednak czynił, by nie chciał przyjąć tak znacznej sumy, lecz poprostu, chciał ją doprowadzić do szaleństwa, chciał zgnieść ją swoją wzgardą, rzucić ją sobie pod nogi. Była zbyt bogatą! On chciał się okazać dumnym. W dniu wystawienia obrazu przez Walterów, Magdalena usiłowała dowieść Jerzemu, iż postanowienie jego nie ma najmniejszej podstawy.
— Dajże mi święty pokój — odpowiedział. — Pozostanę w domu i basta.
Po obiedzie jednak zmienił nagle zdanie.
— No, trzeba jednak pójść na tę procesyę — odezwał się — Ubierz się szybko.
Spodziewała się tego.
— Za kwadrans będę gotową.
Ubierał się, mrucząc ustawicznie i w powozie jeszcze nie mógł zaprzestać pogróżek.
Główny wjazd do pałacu książąt de Carlsbourg, oświetlony był czteremi lampami elektrycznemi, przypominającemi cztery małe błękitnawe