Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/430

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

równe połowy, zakręcały się na skroniach, tworząc dwa pretensyonalne kotleciki.
Sekretarz prywatny, przyzwyczajony widocznie do podobnych pryszniców wymowy, pił i zajadał najspokojniej. Du Roy jednak, którego serce toczył tłumiony robak zazdrości, myślał ze złością:
— Niech cię czart porwie, głupcze jakiś! Co to za durnie, ci politycy!
I porównywując się w myśli z nowo mianowanym ministrem, myślał w duchu:
— Na honor, gdybym tak miał sto tysięcy franków dla przedstawienia się wyborcom w moim pięknym kraju, w Rouen, jakiżby ze mnie mógł być znakomity deputowany, jakiż polityk wobec tych nierozważnych pajaców.
Laroche-Mathieu gwarzył tak aż do podania kawy, następnie, spostrzegłszy, że już późno, kazał zajechać karecie i podając rękę dziennikarzowi, rzekł na pożegnanie:
— A zatem, dobrze mnie pan zrozumiałeś?
— Wybornie, kochany ministrze: może pan na mnie liczyć.
Jerzy, nie mając nic do roboty aż do czwartej, skierował się ku redakcyi, chcąc rozpocząć potrzebny na jutro artykuł. O czwartej miał się stawić na ulicy Konstantynopolskiej, gdzie schodził się regularnie z panią de Marelle dwa razy tygodniowo.