Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Powiedz-no, Magdalenko, — powtarzał — czy przypominasz sobie dzień, kiedy ten korniszon Forestier starał się nam dowieść, że ludzie otyli silniejsi są od chudych?
To znów pragnął się dowiedzieć o nieboszczyku mnóstwa poufnych szczegółów, których młoda kobieta, podrażniona już cokolwiek, nie chciała mu udzielić. Nalegał jednak w dalszym ciągu:
— No, opowiedz-że mi to. Musiał być okropnie zabawny w takiej chwili?
— Ale dajże mi wreszcie pokój — wyrzekła przez zaciśnięte zęby.
— Nie, musisz mi powiedzieć! Prawda, że to bydlę musiało być okropnie zabawne. Ach! co to był za nieokrzesaniec! — zamykał zwykle rozmowę.
Pewnego wieczora, było to pod koniec czerwca, Jerzy palił przy otwartem oknie, a silny upał wieczorny wzbudził w nim chęć przechadzki.
— Magdalenko, czy nie chciałabyś się przejechać? — zapytał. — Pojechalibyśmy do lasku Bulońskiego.
— I owszem.
Wzięli odkryty powozik i udali się Polami Elizejskiemi w stronę lasku. Noc była cicha, powietrze, napływające do płuc, zdawało się wychodzić z pieca rozpalonego. Szereg pojazdów