Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Karola. Widział i posiadał jedynie to, co tamtemu dawniej służyło, co było przez niego kupione i lubione, co było wyłączną jego własnością. Nawet wspomnienie stosunku, łączącego tamtego człowieka z żoną jego, sprawiało mu torturą bolesną. Dziwił się niejednokrotnie butowi, powstającemu w głębi serca, zapytując sam siebie:
— Jak to u dyabła, mogło się zacząć? Nie jestem przecie zazdrosny o przyjaciół Magdaleny. Nie interesuje mnie, co ona robi. Wchodzi i wychodzi, kiedy jej się podoba; a jednak wspomnienie tego gbura, Karola, doprowadza mię do wściekłości! W gruncie rzeczy — dodawał w myśli — był to po prostu głupiec; to mnie prawdopodobnie tak rani. Gniewa mnie, iż Magdalena mogła była poślubić takiego głupca.
I Jerzy powtarzał bezustannie:
— Jak tez ta kobieta mogła bodaj na chwilę pokochać takie bydlę?
Nienawiść jego wzrastała z każdym dniem. Tysiączne, najmniej znaczące szczegóły, kłuły go niemiłosiernie jak szpilki. Każde słowo Magdaleny, wymówione z powodu tamtego, każde podobne odezwanie się służącego lub pokojówki irytowało go niepomiernie.
— Dlaczego nie jadamy leguminy? — spytał