Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stara wieśniaczka każdą perfume nazywała piżmem.
Wszyscy razem ruszyli teraz za powozem, wiozącym walizy podróżnych. Stary, wziąwszy syna pod ramią i pozostając trochą za kobietami, pytał zaciekawiony:
— No i jakże ta m idą interesa?
— Ależ bardzo dobrze.
— Tem lepiej! Ale powiedz mi, czy żona twoja majętna?.
— Czterdzieści tysięcy franków — odpowiedział Jerzy.
Stary świsnął zcicha, pełen zachwytu i mruknął:
— A to szelma! — do głębi wzruszony tą sumą. — Słowo dają, to piękna kobieta! — dorzucił po chwili z akcentem głębokiego uznania.
Magdalena podobała mu się istotnie, a ongi uchodził przecież za znawcą kobiet.
Magdalena i m tka szły obok siebie w milczeniu. Mężczyżni zrównali się z niemi.
Zbliżali się już do wioski, do maleńkiej osady, składającej się z dziesięciu domostw, po obu stronach drogi, domostw, zbudowanych z lichej cegły, lub ulepionych z gliny, jedne o strzechach słomianych, inne znowu pokryte łupkiem. Kawiarnia ojca Duroy „Pod pięknym widokiem“, lichy parterowy domek, znajdowała się na lewo, przy sam em wejściu do wioski. So-