Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Będziemy mieli co innego do czynienia! szepnęła tonem, zdającym się oznaczać: Trzeba będzie poświęcić przyjemne dla pożytecznego.
Trzymał ciągle jej rękę, zapytując się z niepokojem, w jaki sposób dojdzie do pieszczot. Nie byłby się czuł zakłopotanym wobec bezświadomej dziewczyny; lecz baczna i przebiegła inteligencya, jaką przeczuwał w Magdalenie, onieśmielała go całkowicie.
Lękał się jej wydać mazgajowatym, nazbyt nieśmiałym lub tez nazbyt brutalnym, za powolnym lub tez za gwałtownym.
Ściskał tę rączkę krótkimi uściskami, wyczekując bezskutecznie na odpowiedź.
Takie mi się to wydaje zabawne, że ty jesteś moją żoną — przemówił.
— Dlaczegóż to? — spytała zdziwiona.
— Alboż wiem. Wydaje mi się to zabawnem. Pragnę cię ucałować i dziwię się, ze mam już do tego prawo.
Podała mu spokojnie policzek, który pocałował, jak gdyby całował siostrę.
— Pierwszy raz, gdy cię ujrzałem — począł znowu — (pamiętasz, na tym obiedzie, na który mię zaprosił Forestier), pomyślałem sobie: „Sapristi, gdybym tak ja mógł znaleźć taką kobietę“. No i cóż! znalazłem. Mam ją.