Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czasu kilka banalnych słów, odwracając się następnie do okna.
Gdy przebywali most d’Asnières, zdjęła ich nagle niezmierna wesołość na widok rzeki, pokrytej statkami, łodziami rybaków i przewoźnikami. Słonce, potężne majowe słońce, oblewało skośnymi promieniami te rozliczne łodzie i tą rzeką spokojną, jakby nieruchomą, zakrzepłą w tej chwili pod upałem i światłem zapadającego już dnia. Barka masztowa w pośrodku rzeki, rozwiawszy swe trójkątne, białe, wielkie płótna, chwytające najlżejsze podmuchy wiatru, czyniła wrażenie olbrzymiego ptaka, gotującego się do odlotu.
— Zachwycam się okolicami Paryża — szepnął Duroy. — Wspomnienia ryb smażonych, tu spożytych, należą do najprzyjemniejszych w mojem życiu.
— A łódki! Jak to przyjemnie mknąć lekko po wodzie przy zapadającem już słońcu! — odparła.
Przerwali znowu, jakby nie mieli odwagi do dalszych zwierzeń, dotyczących przeszłości i zapadli w milczenie, przeżywając żałosną poezyą wspomnień.
Duroy, siedzący naprzeciw żony, ujął jej ręke i złożył na niej długi pocałunek.
— Po powrocie do Paryża — przemówił — będziemy czasem chodzili na obiad do Chatou.