Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Duroy zadowolony, uśmiechnął się:
— Ha! ha! a co to znaczy?...
— To znaczy, że mi się podobałeś, dudku, i że gdy będziesz miał ochotę, rozpoczniemy na nowo.
— Zaraz dziś, jeśli chcesz.
— Dobrze, i owszem.
— Tak, tylko słuchaj...
— Namyślał się, zmieszany cokolwiek tem, co miał powiedzieć: Bo widzisz, dziś nie mam przy sobie ani szeląga. Wychodzę z klubu, w którym wszystko puściłem.
Spojrzała mu bystro w oczy, węsząc odrazu kłamstwo instynktem praktycznej dziewki, przyzwyczajonej do targu z mężczyznami.
— Ach! Magierze! wcale mi się nie podoba twoje postępowanie ze mną — rzekła. Uśmiechnął się zakłopotany.
— Jeśli chcesz dziesięć franków? oto wszystko, co mi pozostało.
— Dobrze, mój kochany; pragnę tylko ciebie.
Palącym wzrokiem wpatrzyła się we fryzowane wąsiki młodego człowieka i ująwszy jego ramię, oparła się na niem miłośnie.
— Chodźmy przedewszystkiem napić się lemoniady — zadecydowała.
— A potem się trochę przejdziemy. Co do mnie, chciałabym pójść