Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wybaczcie mi państwo... przypuszczałem... myślałem...
I nagle głosem pewnym dodał:
— Przepraszam panią tysiąckrotnie i najgoręcej dziękuję raz jeszcze za prześliczną kronikę wczorajszą.
Potem kłaniając się Karolowi, dodał:
— Będę w redakcyi o trzeciej.
Powrócił do siebie szybkim krokiem, pomrukując:
— To i dobrze, napiszę kronikę sam, bez pomocy, zobaczą...
Podniecony złością, zabrał się natychmiast do roboty.
Opowiadał dalej awanturę, rozpoczętą przez panią Forestier, obciążając ją licznymi szczegółami, przypominającymi felieton romansowy. Wprowadził opisy szumne, nadęte, naszpikowane frazesami podoficera. W godzinę ukończył już kronikę, będącą jednym chaosem niedorzeczności, i pełen zadowolenia, poszedł z nią do redakcyi.
Pierwszą, spotkaną tu osobą, był właśnie Saint-Potin, który ścisnąwszy serdecznie rękę nowego kolegi, spytał:
— Czytaliście moją rozmowę z Chińczykiem i władcą indyjskim? A co, zabawna? Znakomicie ubawiła Paryż. A nie widziałem na oczy żadnego z nich.
7