Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jasność łagodną i promienistą. Spendius usiłował go zatrzymać, lecz on rzucił się gwałtownie na dalsze schody i przybywszy w miejsce dostrzeżone, przypominał sobie niedawną przeszłość. Tutaj zachwycająca dziewica śpiewała pośród zdumionych biesiadników, stąd znikła, tu się ukazała, a on odtąd błądził już ciągle myślą po tych miejscach. Teraz niebo nad jego głową płonęło ogniem. Morze przepełniało horyzont, zdawało mu się, że coraz jaśniejsza przestrzeń go otacza... A on postępował dalej z tą dziwną lekkością, jakiej zwykle się doświadcza we śnie. Szelest sprawiony wlokącym się po kamieniach welonem, przywiódł mu na pamięć nowo nabytą potęgę; lecz Matho, nadużywszy ufności swojej w tę siłę, nie wiedział już co czynić dalej. Niepewność go trwożyła. Od czasu do czasu wciskał twarz swoją w kwadratowe otwory zamkniętych pomieszkań i sądził, że widzi ludzi uśpionych.
Ostatnie piętro mniej obszerne tworzyło sześcian na szczycie tarasów. Matho okrążył je zwolna. Mleczne światło napełniało liście z talku, które powprawiane w otwory ścian, symetrycznie rozłożone podobne były w ciemności do równoległych sznurów pereł. Młodzieniec rozpoznał czerwoną bramę, a serce silniej uderzyło w jego piersi. Chciałby uciekać, pchnął drzwi, które się rozwarły. Lampa w kształcie galery zawieszona, płonęła w głębi komnaty, a trzy promienie wydobywające się z tej srebrnej łodzi drżały po wysokich stropach pokrytych czerwonem malowidłem w czarne pasy, posadzka przedstawiała deseń ułożony z małych belek, złoconych i wysadzanych ametystami i topazami. Przy wielkiej ścianie komnaty widać było łoże z białych rzemieni, na którem wznosiły się łuki podobne do muszli; z łoża spadała aż do ziemi jakaś szata, przed niem zaś była umieszczona wanna aga-