Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/572

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ja! bać się? odparł wzruszając ramionami. Właśnie też! Nie takie ja rzeczy widywałem w szpitalu, kiedym się uczył farmakopei! Poncz robiliśmy w sali dyssekcyjnej! Nicość nie przeraża filozofa; nieraz nawet powtarzam że mam zamiar ciało moje zapisać szpitalom, aby jeszcze po śmierci służyć nauce.
Proboszcz przyszedłszy, zapytał jak się ma pan Bovary, a otrzymawszy odpowiedź aptekarza, powiedział.
— Nic dziwnego, cios jeszcze zbyt świeży!
Wtedy Homais winszował mu że nie był narażony, jak wszyscy, na utratę ukochanej towarzyszki; zkąd wywiązała się rozprawa o bezżeństwie księży.
— Albowiem, dowodził aptekarz, nie jest rzeczą naturalną aby się mężczyzna obchodził bez kobiet! Widziano zbrodnie...
— Ależ, mój panie! wykrzyknął duchowny, jakże chcesz aby człowiek żyjący w małżeństwie zachował tajemnicę spowiedzi?
Homais potępiał spowiedź. Bournisien jej bronił: rozwodził się nad restytucyami jakich nieraz się stawała powodem. Przytaczał różne anegdoty o złodziejach, którzy nagle uczciwymi ludź-